Co jest grane?
Kończy się kadencja, więc trzeba rozliczyć się ze składanych cztery lata temu deklaracji oraz pracy w Radzie Gminy. Postanowiłem ponownie kandydować, zatem wypada przedstawić swoje pomysły i zamierzenia na przyszłość. Przygotowałem więc ulotkę z odpowiednimi tekstami. Odebrałem ją z drukarni i we wtorek 9 października 2018 pojechałem na pocztę w Kłodawie, by wysłać pod wszystkie adresy w okręgu wyborczym nr 9 w Wojcieszycach.
Nigdy wcześniej nie było z tym problemu, ale tym razem okazało się, że poczta nie może ich przyjąć, gdyż „zmieniły się zasady”. Należy zacząć od wysłania na podany adres e-mail skanów dokumentów związanych z rejestracją komitetu wyborczego, numeru NIP, REGON, ciężaru jednej ulotki, ich ilości, itp., itd. Pełnomocniczka komitetu, z list którego kandyduję, zrobiła to jeszcze tego samego dnia i czekała na przysłanie umowy. Ponieważ jej nie otrzymała, po dwu dniach (czyli 11.10.2018) ponownie udała się na pocztę. Tam umowy też nie było, usłyszała natomiast, że jeszcze tego samego dnia „zatelefonuje do niej pan z dyrekcji poczty w Gorzowie”. Nie zatelefonował ani w czwartek, ani w piątek (12.10.2018) do południa, więc musiałem się zastanowić, co to oznacza i co mam w tej sytuacji robić.
Zacząłem od sprawdzenia swojej skrzynki na listy. W poprzednich latach na półtora tygodnia przed dniem głosowania, było w niej pełno materiałów wyborczych. Tym razem nic, zero! Widać nie tylko nasz, ale i pozostałe komitety wyborcze mają problemy z wysłaniem swoich ulotek. Dlaczego? Poczta ma za dużo pieniędzy i rezygnuje z zarobku, czy ktoś przesadził z biurokracją?
Nie przepadam za teoriami spiskowymi, ale skoro brak racjonalnych wyjaśnień, wyobraźnia zaczyna pracować i ciśnie się na myśl taka oto możliwość: w sztabie Wpływowej Partii wpadli na pomysł, żeby utrudnić konkurencji korzystanie z bezadresowych przesyłek pocztowych jako metody docierania do elektoratu. Nie, żeby wprowadzić zakaz, bo na to nie pozwala prawo, ale wywołać zamieszanie, stworzyć takie utrudnienia w nadawaniu przesyłek wyborczych, że straci to sens. I tak wydłużyć procedurę zawierania umów, żeby znaczna część ulotek została dostarczone wyborcom już po głosowaniu.
Oczywiście tych problemów unikną komitety, które z odpowiednim wyprzedzeniem, nieoficjalnie (bo na oficjalnej stronie internetowej Poczty Polskiej nie ma ani słowa na temat zmiany zasad przyjmowania i doręczania bezadresowych przesyłek wyborczych) dowiedzą się o zmianie reguł gry i zawczasu zawrą umowy z pocztą. Może kiedyś dowiemy się, jak było naprawdę
Jak by nie było, pozostaje problem praktyczny: co mam zrobić z przygotowanymi ulotkami? W moim przypadku rozwiązanie jest proste: rozniosę je i przekażę wyborcom osobiście. Z góry przepraszam, jeśli komuś zakłócę domowy spokój, ale naprawdę nie mam innego wyjścia.
Ale co mają zrobić osoby kandydujące z okręgów, w których jest nie 130, tylko 500 lub 1.000 adresów i są one rozrzucone na dużym obszarze?!
ak
PS Dzisiaj o godz. 11:47 Poczta Polska wysłała na adres e-mail pełnomocniczki komitetu wyborczego fakturę pro forma z wczorajszą datą za doręczenie moich ulotek. Teoretycznie mógłbym je nadać, ale bez gwarancji na piśmie, że zostaną doręczone przed dniem wyborów. Dziękuję, nie skorzystam. Dowiedziałem się również, że inna kandydatka odbiła się dziś od lady poczty, bo zaproponowano jej tę samą procedurę, co w moim przypadku. Czyli czekanie 4 dni na samo przyjecie przesyłki...
Niech żyje demokracja!
Nigdy dotąd nie wykorzystywałem www.wojcieszyce.info do prezentowania swojej kandydatury i materiałów wyborczych. Miałbym do tego prawo, bo sam tę stronę tworzę i pokrywam z własnej kieszeni koszty funkcjonowania, ale chciałem być w porządku w stosunku do konkurentów. Tym razem sytuacja się zmieniła, więc publikuję ulotkę, której nie mogłem przesłać pocztą. Jeśli pozostali kandydaci napotkali na te same problemy – niech prześlą mi swoje materiały (najlepiej w postaci elektronicznej), a zamieszę i je. Oczywiście bezpłatnie. Jest tylko jeden warunek: oferta dotyczy osób zamieszkałych w Wojcieszycach.
