Podobno nie żyjemy na Dzikim Zachodzie
W poprzednim odcinku mocno rozpisałam się o niedocenianiu dialogu społecznego jako sposobu na sprawne i efektywne rządzenie, ale muszę jeszcze wrócić do tematu. Tym razem będzie nie o tym, co władze naszej gminy powinny robić zgodnie z zasadami sztuki rządzenia, ale przed czym się uchylają, choć mają prawny obowiązek.
Chodzi mi nie o Konstytucję i ustawy, ale o prawo miejscowe, stanowione przez samorząd Gminy Kłodawa. A konkretnie o Statut Sołectwa ustanowiony Uchwałą Nr XXX/225/2009 Rady Gminy Kłodawa z dnia 25 lutego 2009 roku.
Zgodnie z § 7 tego dokumentu do zakresu działania Sołectwa należy m.in.:
2. Opiniowanie projektów rozstrzygnięć organów Gminy w sprawach dotyczących Sołectwa, a zwłaszcza:
- opiniowanie projektów opracowań planistycznych których zakres przestrzenny dotyczy danego sołectwa
- określania przez Radę Gminy Kłodawa zasad zbywania i obciążania nieruchomości stanowiących własność Gminy i położonych na terenie Sołectwa,
- prowadzenia innych działań dotyczących wspólnoty samorządowej Sołectwa.
3. Konsultowanie spraw podległych uregulowaniu w drodze przepisów gminnych, a dotyczących:
- zasad gospodarowania mieniem komunalnym położonym na terenie Sołectwa,
- określanie ilości punktów sprzedaży alkoholu na terenie Sołectwa oraz zasad ich usytuowania,
- sieci przedszkoli i szkół podstawowych i ponadpodstawowych,
- określanie zasad ruchu na drogach gminnych w obrębie Sołectwa,
- sieci połączeń, rozmieszczenia przystanków oraz rozkładu jazdy lokalnego transportu zbiorowego na terenie Sołectwa,
- innych spraw dotyczących wsi, nie wymienionych w punkcie 3 - a, b, c, d, e.
Popatrzmy, jak te przepisy są stosowane w praktyce.
ad 2.a. Prowadzone są prace nad zmianą Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Kłodawa, które mogą przesądzić o przyszłości naszej wsi na następnych kilkadziesiąt lat. Zatem nawiązaliśmy sąsiedzką współpracę z Różankami i jeszcze w listopadzie 2011 wypracowaliśmy wstępne wnioski. Przekazałam je na piśmie Pani Wójt z prośbą o informowanie nas na bieżąco o postępie prac. Niestety, nie została ona spełniona, a zdecydowana większość naszych wniosków nie została uwzględniona. I nikt nie pofatygował się powiedzieć nam - dlaczego.
Dopiero w styczniu br. otrzymaliśmy (a ściślej: nasz radny otrzymał) elektroniczną wersję projektu, którą natychmiast udostępniliśmy mieszkańcom jako plik do ściągnięcia ze strony internetowej. Do tej pory został on pobrany 76 razy, co świadczy o autentycznym zainteresowaniu. Obie rady sołeckie zostały z nim zapoznane przez pracowników Urzędu Gminy w sposób (jeśli można tak powiedzieć) analogowy. Znowu wypracowaliśmy stanowisko, ale nie zostało ono uwzględnione w ani jednym procencie i nikt nie uznał za stosowne do niego się ustosunkować.
Składaliśmy, ja robiłam to co najmniej trzykrotnie na piśmie i w mowie, wniosek o zaprezentowanie projektu mieszkańcom Wojcieszyc i przedyskutowanie go na specjalnie zwołanym w tym celu zebraniu wiejskim z udziałem władz gminy i autorów projektu. Odpowiedzi do dzisiaj nie otrzymałam.
Ktoś może powiedzieć, że Pani Wójt nie musiała tego robić, bo z jakichś przyczyn uważa za niewygodne, a takiego obowiązku nie nakładają przepisy dotyczące planowania przestrzennego. Ale przecież jest jeszcze prawo lokalne, które obowiązuje wprawdzie tylko na obszarze gminy Kłodawa, ale obowiązuje! I to nie tylko szeregowych obywateli, ale również i władze, które powinny dawać przykład praworządności.
ad 2.b. W czasie, kiedy sprawuję funkcje sołtysa, gmina wystawiała na sprzedaż m.in. mieszkania komunalne w Wojcieszycach, ale ani razu nie zwróciła się do sołectwa o wydanie opinii. O ile wiem, nie ma takiej praktyki również w odniesieniu do innych wsi.
Idzie tu o sprawę bardzo ważną, bo jak pokazuje praktyka, nieprzestrzeganie tego przepisu może prowadzić do katastrofalnych skutków. Na szczęście nie doszło do nich w Wojcieszycach, gdyż potrafiliśmy skutecznie przeciwstawić się pomysłom poprzedniego wójta w sprawie sprzedaży budynku GOK, parkingu przy stadionie i terenu przy kościele. Od tego czasu gminna władza patrzy na nas kosym okiem, ale w sumie się opłaciło, jeśli weźmiemy pod uwagę nieodwracalne nieszczęście, które przydarzyło się stolicy gminy.
W Kłodawie zostało sprzedane dosłownie wszystko, na co znaleźli się kupcy. W rezultacie Zespół Szkół w Kłodawie nie ma swego boiska (bo istniejące musiało zostać przeznaczone na rozbudowę szkoły), boisko wiejskie znajduje daleko poza zabudowaniami, w okolicach cmentarza (więc nie dziwota, że nie utrzymał się miejscowy klub), nie na gdzie wybudować domu kultury, o czym od lat marzą niektórzy kłodawianie (chyba, że przy obecnej sali wiejskiej, o której wszyscy mówią, że jest źle zlokalizowana), nie będzie gdzie postawić nowego przedszkola, budynku dla GOPS itd, itp.
ad 3.a. Nie bardzo wiem, o jakie zasady gospodarowania mieniem komunalnym położonym na terenie Sołectwa tu chodzi, ale jeśli np. o podejmowanie decyzji dotyczących przedłużenia dzierżawy czy sposobu prowadzenia remontu i zakupu wyposażenia dla świetlicy, to gminna władza ani razu nie raczyła takich konsultacji przeprowadzić.
ad 3.b. Za mojej kadencji zdarzył się jeden przypadek, kiedy otrzymaliśmy do zaopiniowania wniosek o koncesje na sprzedaż alkoholu. Okazało się jednak, że zanim on do nas dotarł, pozytywna decyzja już została przez gminę wydana, więc nie było nad czym debatować.
ad 3.c. Na poprzedniej sesji Rady Gminy została przyjęta uchwała wyrażająca intencje, a na najbliższej prawdopodobnie zapadnie decyzja o przekształcenia wojcieszyckiego przedszkola (które obecnie ma status oddziału Zespołu Szkół w Różankach) w samodzielną placówkę z filią w Różankach.
Bardzo się z tego cieszę, decyzję uważam za słuszną, tylko dlaczego władze gminy nie skonsultowały jej z naszym sołectwem, jeśli mają taki prawny obowiązek?
ad 3.f. Dwa lata temu gmina z zaskoczenia, absolutnie nie pytając sołectwa o zdanie, wybudowała za marszałkowskie pieniądze boisko do piłki plażowej, choć już jedno takie przy świetlicy jest. Do tej pory został na nim rozegrany tylko jeden turniej, a ja nie mam bladego pojęcia, gdzie są przechowywane słupki, taśmy do wyznaczania linii oraz siatka.
I nie próbuje się dowiedzieć, bo przecież nie będziemy organizować imprez na plaży, gdzie nie ma nie tylko zaplecza sanitarnego, bieżącej wody, ale nawet zasilania w energie elektryczną.
ad 3.e. Temat sztucznego wydłużenia linii autobusowej, które skutkuje stratą czasu i pieniędzy, jest bardzo aktualny i wałkowany we wszystkie strony na wojcieszyce.info, więc nie będę go rozwijać.
Władza gminna, do której odpowiednie wnioski skierowała i Rada Sołecka i zebranie wiejskie, milczy jak zaklęta, więc być może będziemy musieli rozpocząć za kilka dni akcję protestacyjną. Jeśli o mnie osobiście chodzi, wołałabym jej uniknąć, ale skoro przyszło mi pełnić obowiązki organu wykonawczego lokalnego samorządu, to czuję się w obowiązku wykonywać uchwały organu stanowiącego (to jest Zebrania Wiejskiego) i robić to skutecznie.
Nie było by tego ambarasu, gdyby podobnie myślały i robiły władze gminy. Przed ogłoszeniem przetargu na obsługę komunikacyjną miały obowiązek prawny skonsultować ze wszystkimi sołectwami zawarte w nim założenia dotyczące sieci połączeń, rozmieszczenia przystanków oraz rozkładów jazdy. Ale tego nie uczyniły, podobnie jak wielu innych rzeczy, do których prawo je obliguje.
-----
Pół biedy, gdyby to były zdarzające się od czasu do czasu incydenty, bo człowiek jest tylko człowiekiem, czasem coś przeoczy, a czasem próbuje ułatwić sobie życie. Ale tutaj mamy do czynienia nie z jednostkowymi przypadkami, lecz z metodą. Nawet nie z obchodzeniem prawa, tylko jego ignorowaniem, czy wręcz łamaniem. A najgorsze, że również z zupełnym brakiem refleksji, niechęcią do naprawienia swoich błędów.
Więc skoro władze naszej gminy nie szanują przepisów i zasad ludowładztwa, odmawiają prowadzenia społecznego dialogu, nie respektują uprawnień obywateli oraz lokalnych społeczności - to może faktycznie trzeba nimi od czasu do czasu potrząsnąć i przypomnieć, że gmina Kłodawa to mimo wszystko nie Dziki Zachód i że również samorządowi funkcjonariusze podlegają prawu?!
A jak i to nie pomoże, zacząć zaskarżać wszystkie decyzje podjęte z naruszeniem prawa do nadzoru Wojewody, sądów administracyjnych i powszechnych.
Post Scriptum
Admin skorzystał z prerogatyw radnego i oficjalnie zapytał, gdzie pieniądze się podziały. Z treści odpowiedzi absolutnie nie wynika, żeby Pani Wójt zawracała sobie głowę tym, co czarno na białym jest zapisane w § 26 Statutu:
- Sołectwo otrzymuje z budżetu gminy środki na realizację zadań statutowych.
- Rada Gminy wyodrębnia corocznie w budżecie Gminy środki finansowe dla Sołectwa. Są one przyznawane proporcjonalnie do ilości mieszkańców Sołectwa, ustalonej na dzień 31 grudnia roku poprzedzającego rok budżetowy.
Nasz dzielny Admin rąk nie załamał, wziął do nich kalkulator, trochę porachował i wyszło mu, że:
- choć w budżecie gminy została wyodrębniona dla sołectw kwota 70 tys. zł, to podzielono 62 tys. Dlaczego tylko tyle i co stało się z resztą? Nie wiadomo.
- z tych 62 tys. średnio na jednego mieszkańca gminy wypada po 8,12 zł. Ale pieniądze zostały podzielone tak, że statystyczny mieszkaniec Wojcieszyc otrzymał 6,87 zł, Kłodawy 3,98 zł, Różanek 6.34 zł, ale za to Różanek Szklarni 20,00 zł, Santoczna 17,17 zł, a Mironic 31,25 zł
Jeśli to ma być podział proporcjonalny, to ja jestem pierwsza kandydatka na narzeczoną szacha perskiego!