Kilka myśli na Dzień Sołtysa

O tym, że 11 marca był Dzień Sołtysa, dowiedziałam się od męża, który znalazł taką informację na stronie internetowej Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego i przybiegł z życzeniami. Ale to chyba niezbyt ważne święto, skoro władze samorządu gminnego, którego jednostkami pomocniczymi są sołectwa, jakoś o nim nie pamiętały...

Jak by nie było, zdarzyła się okazja do refleksji, zwłaszcza że właśnie stuknęły mi dwa lata od objęcia funkcji sołtysa, o której powiadają, że jest bardzo szacowna, bo najstarsza spośród nieprzerwanie istniejących na ziemiach polskich,

  • pomnik_soltysapomnik_soltysa

Chociaż sołtys i sołectwo są instytucjami wiekowymi, to ich obecne prawne umocowanie jest niezbyt jasne i szczęśliwe. No bo co to właściwie znaczy jednostka pomocnicza gminy? Co zrobić z faktem, że choć sołectwa zostały pozbawione osobowości prawnej, to bez wątpienia posiadają osobowość polityczną, gdyż najczęściej mają własne, często odrębne interesy. a mieszkańcy identyfikują się z nimi bardziej, niż z gminą?

Zatem czy sołtys ma być przedłużeniem Rady Gminy oraz Wójta, wykonawcą ich polityki na terenie wsi, czy przeciwnie, reprezentantem jej mieszkańców wobec władz gminy?
Zarówno przepisy (ustawowe oraz lokalne), jak i praktyka wskazują, że równocześnie jednym i drugim. A to oznacza, że nie mamy klarownej sytuacji, delikatnie mówiąc.

Jeszcze bardziej niejasna jest pozycja rady sołeckiej, która teoretycznie ma być zaledwie organem doradczym, wspomagającym działalność sołtysa, a w praktyce stanowi najczęściej coś w rodzaju zarządu sołectwa.

Skoro sytuacja prawna jest zagmatwana, kluczową sprawą staje się praktyka polityczna, postawa konkretnej gminy wobec sołectw, udostępnianie im (albo i nie) środków niezbędnych do kreowania i realizowania w miarę samodzielnej polityki.

Jak to wygląda w naszym przypadku?

Gmina przekazała sołectwom zarządzanie salami oraz świetlicami wiejskimi i pozwala czerpać dochody z ich wynajmowania. Ponadto wyodrębnia w swoim budżecie pewne środki finansowe (w bieżącym roku jest to w sumie 70 tys. zł) do dyspozycji sołectw. To jest już coś, ale mogłoby być znacznie więcej, gdyby zechciała skorzystać z możliwości, jakie daje ustawa o funduszu sołeckim z 20 lutego 2009 roku.

Niestety, również i w tym roku ta szansa została zaprzepaszczona, a odbyło się to w dość dziwny sposób. Pani wójt przygotowała dwa warianty uchwały: jeden przewidujący utworzenie funduszu sołeckiego, drugi z tego rezygnujący. Radni na posiedzeniach komisji w ogóle ich nie analizowali, postanowili tylko, że zagłosują tak, jak uradzą sołtysi.

Tych zwołano na kwadrans przed sesją i kazano opowiedzieć się za lub przeciw, nie przedstawiając żadnych rzeczowych przesłanek, na podstawie których mogliby wyrobić sobie pogląd. Nie powiedziano sołtysom, na jakie kwoty mogliby liczyć i na co mogliby je wydać, jaki byłby mechanizm wnioskowania i rozliczania, jakiego wsparcia udzielała by im gmina w przygotowywaniu i rozliczaniu projektów, nie dano czasu na zastanowienie.

Było jasne, jak słońce, jaka będzie reakcja, bo ludzie tak już są skonstruowani, że najbardziej boją się nieznanego. Okazałam się jedyną spośród 11 sołtysów, która zagłosowała na tak, a zrobiłam to dlatego, że od dawna jestem zwolenniczką budżetu partycypacyjnego. Możliwie dokładnie rozpoznałam problem od strony praktycznej i w tym celu wybrałam się do kolegi, który jest sołtysem w Gminie Bogdaniec. Dowiedziałam się, że gdyby i u nas fundusz sołecki został wprowadzony, miałabym więcej pracy i odpowiedzialności, ale za to wieś uzyskałaby do dyspozycji nie 6,5 tys. zł jak dotychczas, tylko około 30 tysięcy rocznie. Gmina też by nie straciła, gdyż budżet państwa refunduje 10-15% pieniędzy przekazanych sołectwom.

Dlaczego więc w gminie Kłodawa nie ma woli i ochoty wprowadzenia funduszu sołeckiego? Dlaczego wójt oraz radni nie wypracowali i nie ujawnili swego stanowiska, tylko schowali się za plecami sołtysów? Dlaczego sołtysi dali się wymanewrować jak dzieci i zagłosowali wbrew własnym interesom?

Wydaje mi się, że decydują o tym czynniki psychologiczne. O jednym, obawie przed nieznanym, już napisałam, a dochodzi do niej ludzka gnuśność oraz niechęć dzielenia się władzą.

Każdy samorządowiec wie, że tyle władzy, ile pieniędzy. Gdyby więc organa samorządu gminy przekazały nieco więcej środków finansowych sołectwom, powiększyłaby zakres ich samodzielności oraz wpływów sołtysów, a uszczupliły własny. W bardzo niewielkim stopniu, ale przecież nie o mierzalną wielkość tu chodzi, lecz o samą zasadę.

To dość dziwne, jak wielu ludzi, którym udało się dorwać do stanowisk, stara się jak najwięcej władzy skupić we własnym reku, choć znacznie więcej satysfakcji można czerpać z rządzenia w sposób demokratyczny, działania z ludźmi traktowanymi po partnersku, a nie dla ludzi, których w głębi serca uważa się za przedmiot, a nie podmiot lokalnej polityki.

Obawiam się, że władze naszej gminy nie bardzo rozumieją, nie chcą respektować lub nie potrafią zastosować tej dość prostej reguły. Nikt nie prowadzi systematycznej, planowej pracy z sołtysami, nikt nas nie szkoli, nie stawia zadań i nie pyta, jakie mamy problemy. W obecnej kadencji odbyły się zaledwie dwie narady sołtysów. Jedna została zwołana w 2011 roku przez dyrektora GOK i dotyczyła organizacji dożynek, druga odbyła się w w 2012, a jej głównym tematem był postawiony przez panią Wójt problem, czy należy organizować narady z sołtysami. Wszyscy odpowiedzieli zgodnym chórem, że oczywiście tak, ale choć minęło grubo ponad pół roku, to poza wspomnianą kilkunastominutowa „konsultacją” w sprawie wprowadzenia funduszy sołeckich, nie odbyło się żadne inne zebranie.

Statuty sołectw nakładają na sołtysów obowiązek zapewnienia stałej łączności pomiędzy mieszkańcami Sołectwa a organami Gminy Kłodawa oraz informowanie mieszkańców o rozstrzygnięciach organów Gminy w sprawach dla nich istotnych, ale oni sami są tej łączności pozbawieni. Uczestniczenie w sesjach Rady Gminy niby daje pewną wiedzę, ale jest ona bardzo fragmentaryczna i nie zawsze przydatna.

Wygląda więc na to, że sołtysi są władzom gminy Kłodawa potrzebni tylko do zbierania podatków i rozwieszania ogłoszeń. No, może jeszcze do pilnowania sal wiejskich...

Designed by Web Design Sinci Powered by Warp Theme Framework