Fundujemy sobie pstrokaciznę
W czasach, kiedy powstawało wojcieszyckie osiedle bloków (to znaczy w latach 70 i 80 XX wieku), energia była bardzo tania. Dlatego nie przykładano większej wagi do zapewnienia budynkom odpowiedniej termoizolacji.
Sytuacja diametralnie zmieniła się po przełomie ustrojowym. Nośniki energii - węgiel, gaz, olej opałowy, nawet drewno - podrożały wielokrotnie, co natychmiast odczuliśmy w portfelach. Zostaliśmy zmuszeni do oszczędzania energii, a więc wymiany okien oraz ocieplenia ścian i stropów w naszych domach.
Na siedem stojących w Wojcieszycach "dużych" bloków mieszkalnych, cztery zostały już ocieplone i przy okazji zyskały nowe elewacje. Niestety, nikt zawczasu nie pomyślał, że należałoby je utrzymać w jednolitej konwencji oraz palecie barw. Każdy blok pomalowany jest inaczej, a im później, tym w żywszych odcieniach. Z osobna wszystkie wyglądają ładnie, ale w sumie już nie bardzo. Niektóre kolory się gryzą, a barwne powierzchnie na każdym budynku są ułożone wedle innej logiki.
Na razie wielkiej tragedii jeszcze nie ma, ale strach pomyśleć, co będzie, kiedy pozostałe trzy na razie szare bloki, również uzyskają elewacje każdą z innej parafii. Może przecież się zdarzyć, że pomiędzy budynkiem zielono-seledynowym a pomarańczowo-żółtym, znajdzie się niebiesko-amarantowy, a obok lazurowo-różowy i fioletowo-błękitny. A jak projektantów poniesie fantazja, to zamiast prostokątnych pasów wymalują na blokach kółka, trójkąty i romby...
Żeby tego uniknąć, wspólnoty mieszkaniowe powinny myśleć nie tylko o tym, żeby ich blok był sam w sobie jak najpiękniejszy, ale żeby jeszcze harmonizował z otoczeniem.